Dwudziesty trzeci dzień listopada. Pada często i szybko robi się ciemno. W tej rozlazłej szarzyźnie dokopałam się do ostatnich dni słońca. 
Pewnego razu zabrałam swoje kreatury - wolne kolory, nad ocean. Tytuł cyklu ‘Niedziela’ (opcjonalnie). Pozwolę sobie skomentować go 
słowami piosenki, które zalegają w mojej pamięci od jakiegoś czasu. Może kiedy oddam je światu, ktoś inny je podłapie... 
„A jak już będę dobrym człowiekiem, zapomnę kto ile wart. Pomyślę o szczęściu i wiecznej radości, taką siłę będę miał. 
Ty się śmiejesz a ja w to wierzę. Moja wiara to wszystko co mam (...)”. 
Chłopcy z Placu Broni 'Kiedy już będę dobrym człowiekiem'  




The twenty third day of of November. Rains often and days become shorter. Meanwhile this languid greyness I’ve found a slice of sun 
on photos. Some time ago I took my lovely creatures - so called ‘free colours’, at the ocean. The title of the cycle: ‘Sunday’ (optionally). 
I let myself to quote above few verses of the song, which exists like an echo in my head, as an only comment to the post with 
these ‘sunny pictures’. The song is about a guy who one day becomes a good man. Then, he is never lonely and happiness surrounds him. 
He says that he knows You are laughing but it doesn't matter because he believes and his belief is the only thing he has got. 



Czas wolny. Leisure





Popularne posty z tego bloga